Myślisz o Arturze, którego poznałaś w klubie. Zastanawia Cię jego osobowość. Z jednej strony jest bardzo czuły, z drugiej bardzo wkurwiający. Z jednej strony jest nieziemsko przystojny, z drugiej ma coś takiego, że chciałoby się mu przypierdolić.
Po chwili orientujesz się, że lejesz wodę bezsensu. Czym prędzej wychodzisz z kabiny i wycierasz mokre części Twojego ciała. Ubierasz się i czeszesz. Idziesz do pokoju i spoglądasz na zegarek. 7.30. Nie masz ochoty nic jeść, więc kładziesz się do łóżka i zasypiasz.
Budzisz się 5 godzin później. Czujesz, że wypoczęłaś. Idziesz do kuchni w celu zrobienia sobie śniadania. Zaglądasz do lodówki. Ser, szynka, mleko. Częste robienie zakupów nie jest Twoją mocną stroną.
Bierzesz dwie wczorajsze bułki, nakładasz po plasterku szynki i sera. Układasz je na talerzu i idziesz do pokoju. Włączasz telewizor. Trafiasz na program sportowy. Jakaś powtórka meczu siatkówki.
– Nigdy nie zrozumiem tych zasad – mówisz sama do siebie i przełączasz na kanał informacyjny.
Gdy zjadasz śniadanie, odnosisz talerz do kuchni. Idziesz do przedpokoju, zakładasz kurtkę i kozaki. Bierzesz portfel i wychodzisz z domu. Zamykasz drzwi, odwracasz się i momentalnie chodniki stają się białe od spadającego na ziemię białego puchu. Wzdychasz i udajesz się ku supermarketu. Po drodze klniesz pod nosem. Nie lubisz zimy, a dopiero zaczął się grudzień. Czekają Cię długie, męczące miesiące.
Bierzesz koszyk i bez energii przechadzasz się między półkami sklepowymi. Bez żadnego namysłu wkładasz wszystkie artykuły do wózka, które znajdują się pod Twoją dłonią. Przed oczami nadal masz Artura. Chcesz go spotkać, dlatego nerwowo patrzysz po innych, wysokich mężczyznach, którzy tyłem go przypominają.
Po chwili orientujesz się, że w Twoim koszyku znajduje się za dużo artykułu, ale nie chce Ci się wracać w te wszystkie miejsca, żeby je odłożyć tam, gdzie leżały. Wybierasz najmniej potrzebne zakupy i odkładasz je na jedną z półek. Nie starczyłoby Ci na nich pieniędzy. Gdy już udajesz się do kasy, nagle ktoś na Ciebie wpada ze swoim koszykiem.
– Niech pan uważa! – krzyczysz i spoglądasz na twarz owego mężczyzny. Zamierasz.
– Ja przepraszam. Nie chciałem... Marta?!
– No masz. Jesteś ostatnią osobą, którą chciałabym teraz spotkać – Dlaczego sobie przeczysz? Przecież tak nie jest. Oj Wiśniewska, daleko tak nie zajdziesz.
– Miło mi – uśmiecha się.
– Swoją drogą... Po tej ilości, którą wczoraj wypiłeś, nieźle się trzymasz – dopiekasz mu. Taka już jesteś.
– Ej! Ja wszystko pamiętam! – krzyczy, gdy już odchodzisz.
Parskasz pod nosem, wykładasz wszystkie zakupy na taśmę, płacisz 49,99 i wychodzisz ze sklepu. Idąc w stronę domu analizujesz paragon, który wręczyła Ci kasjerka.
Nagle spod Twoich nóg wyrasta czarne, sportowe Audi, co skutkuje u Ciebie małym zawałem serca.
Parskasz pod nosem, wykładasz wszystkie zakupy na taśmę, płacisz 49,99 i wychodzisz ze sklepu. Idąc w stronę domu analizujesz paragon, który wręczyła Ci kasjerka.
Nagle spod Twoich nóg wyrasta czarne, sportowe Audi, co skutkuje u Ciebie małym zawałem serca.
– Żałuj, że nie widziałaś swojej miny – śmieje się kierowca, który właśnie spuścił szybę, by z Tobą porozmawiać.
– Bardzo śmieszne – odpowiadasz, ignorując samochód, który jedzie koło Ciebie.
– Wsiadaj, podwiozę cię.
– Nie potrzebuję twojej pomocy.
I idziesz dalej. Ku Twojemu zdziwieniu, auto przyśpiesza i zatrzymuje się parę metrów dalej. Wysiada z niego kierowca - dobrze zbudowany mężczyzna. To ten mężczyzna, który był w klubie. To ten, który wpadł na Ciebie w sklepie. To ten, który cholernie Ci się podoba. To ten, któremu nie możesz się oprzeć, a mimo to, udajesz niedostępną.
I idziesz dalej. Ku Twojemu zdziwieniu, auto przyśpiesza i zatrzymuje się parę metrów dalej. Wysiada z niego kierowca - dobrze zbudowany mężczyzna. To ten mężczyzna, który był w klubie. To ten, który wpadł na Ciebie w sklepie. To ten, który cholernie Ci się podoba. To ten, któremu nie możesz się oprzeć, a mimo to, udajesz niedostępną.
– Wsiadaj. Jest zimno. Jesteś zmarznięta, w dodatku cała biała od śniegu. Chyba nie chcesz być chora – posyłasz mu groźne spojrzenie – Nie daj się prosić – nalega, pochylając się nad Tobą i patrząc w Twoje niebieskie oczy.
Ulegasz.
Mężczyzna bierze od Ciebie reklamówki, kładzie je na tylnym siedzeniu i otwiera Ci drzwi. Twoje ciało ulega w sekundowym bezruchu. Kłócisz się sama ze sobą. Wsiąść, czy nie wsiąść?
Wsiadasz.
Oddychasz ciężko, gdy siatkarz okrąża swój samochód, by zając miejsce kierowcy. Masz uczucie, że bicie Twojego serca jest słyszalne z odległości jednego kilometra, co skutkuje u Ciebie lekkim zażenowaniem.
Ulegasz.
Mężczyzna bierze od Ciebie reklamówki, kładzie je na tylnym siedzeniu i otwiera Ci drzwi. Twoje ciało ulega w sekundowym bezruchu. Kłócisz się sama ze sobą. Wsiąść, czy nie wsiąść?
Wsiadasz.
Oddychasz ciężko, gdy siatkarz okrąża swój samochód, by zając miejsce kierowcy. Masz uczucie, że bicie Twojego serca jest słyszalne z odległości jednego kilometra, co skutkuje u Ciebie lekkim zażenowaniem.
– Może mi powiesz, gdzie mam jechać? – jakby czytał Ci w myślach.
– Tutaj w lewo, potem w prawo i drugi dom z kolei.
I znowu ta wkurwiająca cisza. Chcesz coś powiedzieć, ale boisz się, że wyjdziesz na debilkę, więc milczysz.
I znowu ta wkurwiająca cisza. Chcesz coś powiedzieć, ale boisz się, że wyjdziesz na debilkę, więc milczysz.
– Odpowiesz mi na jedno pytanie?
– Zależy na jakie – cieszysz się, że to on przerwał to milczenie.
– Dlaczego udajesz taką niedostępną?
Prychasz lekkim śmiechem i głowę znów odwracasz do szyby. W odbiciu widzisz, jak kierowca przygląda Ci się. Na szczęście jesteście już bardzo blisko Twojego domu.
– Wejdziesz? Chyba wypada podziękować – mówisz, otwierając drzwi.
– A odpowiesz mi na pytanie? – uśmiecha się cwaniacko.
– Nie to nie, twoja strata.
Wysiadasz. Otwierasz tylne drzwi, bierzesz swoje zakupy i idziesz w stronę furtki. Gdy wyciągasz klucze, słyszysz za sobą "Czekaj", a potem dźwięk, sygnalizujący zamknięcie pojazdu. Na chwile przystajesz i uśmiechasz się sama do siebie. Artur podbiega do Ciebie i bierze zakupy. Tak, jak to na geltelmena przystało. Otwierasz bramkę, przepuszczasz chłopaka i udajesz się w stronę drzwi. Odkluczasz je i wchodzisz do mieszkania.
Wysiadasz. Otwierasz tylne drzwi, bierzesz swoje zakupy i idziesz w stronę furtki. Gdy wyciągasz klucze, słyszysz za sobą "Czekaj", a potem dźwięk, sygnalizujący zamknięcie pojazdu. Na chwile przystajesz i uśmiechasz się sama do siebie. Artur podbiega do Ciebie i bierze zakupy. Tak, jak to na geltelmena przystało. Otwierasz bramkę, przepuszczasz chłopaka i udajesz się w stronę drzwi. Odkluczasz je i wchodzisz do mieszkania.
– Rozgość się. Kawy, herbaty? – pytasz, zdejmując płaszcz.
– Masz sok? – pyta, stawiając siatki przed wejściem do kuchni.
– Pomarańczowy?
– Może być.
Ty udajesz się do kuchni, siatkarz do salonu. Bierzesz szklanki, nalewasz soku i idziesz do pokoju.
Ty udajesz się do kuchni, siatkarz do salonu. Bierzesz szklanki, nalewasz soku i idziesz do pokoju.
– Opowiedz mi coś o sobie – mówi.
– Moje życie jest nudne. Nie ma co opowiadać – cholernie bałaś się tego pytania.
– Moje życie jest nudne. Nie ma co opowiadać – cholernie bałaś się tego pytania.
– Ale zastanawia mnie jeden fakt – upija łyk napoju i przygląda Ci się.
– Taak? Jaki?
– Widzę, że Ci się powodzi. Jesteś piękną, młodą kobietą, która mogłaby mieć każdego. Ale... Dlaczego jesteś dziwką?
____
Mam dość.
____
Mam dość.
Mam wrażenie że ta rozmowa nie skończy się za dobrze ;/ oj, Archi, grabisz sobie :D
OdpowiedzUsuń