piątek, 2 października 2015

Trzy

          Nie spodziewałaś się tego. Z tym określeniem spotykałaś się już wielokrotnie. Nawet Twoja Matka nie może się pogodzić z tym, czym zajmujesz się w życiu. Tak wyszło. Teraz nic z tym nie zrobisz.
          Tylko, do jasnej cholery, dlaczego usłyszałaś to z ust chłopaka, na którym tak Ci zależy? Myślałaś, że Artur... że on jest inny, że nigdy tak nie pomyśli. A jednak. Pieprzone samce.
          – Ty świnio – mówisz, wstając od stołu.
          – Ej, nie chciałem...
          – Mam to w dupie. Wyjdź stąd – krzyczysz i pchasz go w stronę drzwi wejściowych.
          – Marta! Uspokój się! To nie tak!
          – Nie mów mi co mam robić, tylko zabierz swój zgrabny tyłek i wyjdź z mojego domu!
          Drzesz się, stojąc pod drzwiami. Dobrze, że mieszkasz w domu, bynajmniej sąsiedzi nic nie słyszą. Czujesz, że robisz się czerwona z nerwów. Wszystko cichnie. Słychać tylko wasze oddechy. W końcu nie wytrzymujesz i wymierzasz siarczysty strzał w jego policzek. Siatkarz bez zawahania bierze swoją kurtkę i wychodzi bez słowa z mieszkania.
          Zamykasz drzwi i idziesz do kuchni. Patrzysz przez okno. Widzisz, jak wsiada do samochodu, jak uderza pięścią w kierownicę, a po chwili odjeżdża z piskiem opon.
          Może jednak powinnaś go wysłuchać? Może wcale tak nie myśli? Może mu się wymsknęło? Może...
          Idziesz do swojego pokoju, kładziesz się na łóżku i zaczynasz płakać. Dociera do Ciebie to, że zachowałaś się zbyt pochopnie. Ale przecież to tak bardzo Cię zabolało. Musiałaś się tak zachować.
          Nie wiesz ile tak leżałaś, może z 2 godziny? Może 3? Ale, gdy Twój brzuch daje o sobie znać, wstajesz i znów idziesz do kuchni. Siatki leżące na blacie, przypominają Ci o dzisiejszych zakupach. Wzdychasz i bierzesz się za rozpakowywanie ich. Następnie robisz sobie kanapki. Wchodząc do salonu czujesz zapach jego perfum. Chcąc wyeliminować tę woń, otwierasz okno. Nawet nie przeszkadza Ci wpadające mroźne powietrze.
          Siadasz przed telewizorem i jesz przygotowany przez Ciebie posiłek. Po chwili stwierdzasz, że nie masz co ze sobą zrobić, więc dzwonisz do Ani - Twojej najlepszej przyjaciółki.
          – Marta? Coś się stało? – słyszysz jej zatroskany głos.
          – Nie, coś ty. Nudzi mi się i stwierdziłam, że dawno się nie widziałyśmy, więc masz może czas?
          – No jasne! Mów gdzie i za ile./
          – Tam gdzie zawsze za pół godziny?
          – Nie ma sprawy.
          Rozłączasz się i oddychasz z ulgą.
          Anię znasz od 2 lat. Spotkałyście się przypadkowo, w sklepie. Nie pamiętasz jak zaczęłyście rozmawiać, ale od tej pory jesteście nierozłączne.
          Po upływie 20 minut wychodzisz z domu i od razu odczuwasz szczypanie policzków, spowodowane dużym mrozem na zewnątrz. Szybko obierasz kierunek kawiarni, w której zawsze spotykasz się z Anią, gdy któraś z Was ma jakiś problem.
          Gdy przekraczasz próg lokalu, spoglądasz na stolik, przy którym siedzi już Ania. Kiwasz jej i po chwili zajmujesz miejsce na przeciw niej.
          Opowiadasz jej o Arturze. Mówisz wszystko z najróżniejszymi szczegółami.
          – Wiesz co... Ja dałabym mu szansę, żeby się ze wszystkiego wytłumaczył. Myślę, że nie chciał Cię w żaden sposób urazić.
          – Myślisz? – pytasz, podnosząc brew i ocierając ostatnią z łez.
          – Tak, jestem tego pewna. Zadzwoń do niego, spotkajcie się – mówi, klaszcząc w dłonie.
          – Ale to już jutro. Dzisiaj jest już późno.
          Ania kiwa jedynie głową. Zmieniacie całkowicie temat. Rozmawiacie o jej studiach, praktykach w kancelarii. Świat się kręci. Niestety, tę miłą pogawędkę przerywa Wam kelner, który oznajmia, że lokal już zamykają i prosi Was o wyjście. Tak też robicie. Zakładacie kurtki i opuszczacie kawiarnie. Nie chcesz jeszcze wracać do domu, więc idziesz okrężną drogą. Po drodze wyjmujesz słuchawki i włączasz swoją ulubioną płytę Dżemu.
          Droga ta prowadzi Cię koło hali tutejszej drużyny siatkarskiej - Cerradu Radom. Twój wzrok przykuwa pełen parking. Chcąc, nie chcąc, odwracasz głowę w stronę drzwi wejściowych. Na chwilę przystajesz. Widzisz Artura. Tak, jesteś pewna, że to on. Pomimo panującej ciemności, rozpoznajesz jego sylwetkę. Masz wrażenie, że on również Cię poznał. Nie wiesz co mas teraz robić. Czy uciekać, czy iść do domu, udając, że go nie znasz, czy może stać i czekać na dalszy ciąg wydarzeń. Wybierasz tę trzecią opcję. Stoisz i czekasz. Przez słuchawki słyszysz, jak krzyczy Twoje imię. Biegnie w Twoją stronę, więc wyłączasz muzykę i chowasz telefon do torebki.
          – Marta! Wysłuchaj mnie! Błagam! – mówi, patrząc Ci w oczy.
          – Proszę bardzo.
          – Tutaj? Może pójdziemy do mnie, zrobię herbaty. To nie daleko stąd. Proszę...
          Chwilę się zastanawiasz. Ulegasz mu. Kierujecie się w stronę białego wieżowca. Przez całą drogę nie odzywacie się do siebie, tylko od czasu do czasu czujesz jego wzrok na sobie. Nic więcej.
          Docieracie do jednej z wielu klatek. Artur otwiera drzwi i przepuszcza Cię pierwszą. Na chwilę stajesz, bo nie wiesz, gdzie masz iść. Mężczyzna udaje się w kierunku windy. Idziesz za nim. Masz nadzieję, że nie będziesz długo nią jechać. Kolejnych minut ciszy nie zniesiesz. Szczęście znów jest po Twojej stronie. Siatkarz mieszka na 4 piętrze, więc tak długo jechać nią nie będziesz.
          Winda zatrzymuje się na właściwej kondygnacji. Od razu skręcacie w lewo i udajecie się długim korytarzem prosto. Mieszkanie Szalpuka znajduje się na samym końcu tunelu. Sama nie wiesz jak to nazwać.
          Gdy drzwi otwierają się, Twoim oczom ukazuje się jasny, przestronny przedpokój. Wchodzisz głębiej, zdejmujesz kurtkę i buty. Udajesz się do salonu i siadasz na skórzanej kanapie.
          – Więc, co masz mi do powiedzenia? Nie ukrywam, że nie chcę się szlajać po Radomiu o 22, tym bardziej, że nie mieszkam tak blisko stad.
          – Marta... Po pierwsze, to chciałbym cię przeprosić. Ja... ja sam nie wiem, dlaczego tak powiedziałem. Wiem, że to Cię bardzo zabolało i bardzo tego żałuję. Po prostu myślałem, że wszystkie dziewczyny, tańczące tam są...
          – Są jakie?! No mów!
          – Są dziwkami. Tak, dziwkami. Ale, gdy zobaczyłem Ciebie, od razu stwierdziłem, że jesteś inna. Od razu to poczułem – przyklęknął na jedno kolano przed sofą.
          – Mając 2 promile we krwi? Kontynuuj...
          – Pamiętam wszystko, jakbyś chciała wiedzieć – z Twoich ust wydobywa się tylko ciche "mhm" –     Wracając... Ty jesteś inna. Cholera, przez ten jeden dzień, poczułem że zależy mi na tobie. Że niedługo będziesz dla mnie najważniejsza. I na pewno tak się stanie.
          I bum! Coś w Tobie pękło. "Będziesz dla mnie najważniejsza"... Ciągle chodzi Ci to po głowie. Tak. On też jest dla Ciebie najważniejszy. Ale czy to nie za szybko? Nie wiem, Marta, rób co chcesz, ale żebyś potem nie żałowała.
          – Artur... – próbujesz jakoś zacząć, ale siatkarz od razu Ci przerywa.
          – Ja nie jestem dobry w przepraszaniu, wiem to. Myślę, że to wystarczy. Jeżeli nie, to powiedz mi co mam jeszcze zrobić.
          – Artur! Daj mi coś powiedzieć!
          – Widzisz? Znowu muszę przepraszać.
          – Bo mi też na tobie zależy!
          Siatkarz wstał, a Ty właśnie uświadomiłaś sobie co powiedziałaś.

______

Rapujący Wrona <3

piątek, 25 września 2015

Dwa

          Wchodzisz do domu. Jesteś wykończona. Pierwsze co robisz, to udajesz się do łazienki. Ściągasz z siebie ciuchy i po paru chwilach ciepłe strumienie wody ogrzewają Twoje przemęczone ciało.
          Myślisz o Arturze, którego poznałaś w klubie. Zastanawia Cię jego osobowość. Z jednej strony jest bardzo czuły, z drugiej bardzo wkurwiający. Z jednej strony jest nieziemsko przystojny, z drugiej ma coś takiego, że chciałoby się mu przypierdolić.
          Po chwili orientujesz się, że lejesz wodę bezsensu. Czym prędzej wychodzisz z kabiny i wycierasz mokre części Twojego ciała. Ubierasz się i czeszesz. Idziesz do pokoju i spoglądasz na zegarek. 7.30. Nie masz ochoty nic jeść, więc kładziesz się do łóżka i zasypiasz.

          Budzisz się 5 godzin później. Czujesz, że wypoczęłaś. Idziesz do kuchni w celu zrobienia sobie śniadania. Zaglądasz do lodówki. Ser, szynka, mleko. Częste robienie zakupów nie jest Twoją mocną stroną.
          Bierzesz dwie wczorajsze bułki, nakładasz po plasterku szynki i sera. Układasz je na talerzu i idziesz do pokoju. Włączasz telewizor. Trafiasz na program sportowy. Jakaś powtórka meczu siatkówki.
          – Nigdy nie zrozumiem tych zasad – mówisz sama do siebie i przełączasz na kanał informacyjny.
          Gdy zjadasz śniadanie, odnosisz talerz do kuchni. Idziesz do przedpokoju, zakładasz kurtkę i kozaki. Bierzesz portfel i wychodzisz z domu. Zamykasz drzwi, odwracasz się i momentalnie chodniki stają się białe od spadającego na ziemię białego puchu. Wzdychasz i udajesz się ku supermarketu. Po drodze klniesz pod nosem. Nie lubisz zimy, a dopiero zaczął się grudzień. Czekają Cię długie, męczące miesiące.
          Bierzesz koszyk i bez energii przechadzasz się między półkami sklepowymi. Bez żadnego namysłu wkładasz wszystkie artykuły do wózka, które znajdują się pod Twoją dłonią. Przed oczami nadal masz Artura. Chcesz go spotkać, dlatego nerwowo patrzysz po innych, wysokich mężczyznach, którzy tyłem go przypominają.
          Po chwili orientujesz się, że w Twoim koszyku znajduje się za dużo artykułu, ale nie chce Ci się wracać w te wszystkie miejsca, żeby je odłożyć tam, gdzie leżały. Wybierasz najmniej potrzebne zakupy i odkładasz je na jedną z półek. Nie starczyłoby Ci na nich pieniędzy. Gdy już udajesz się do kasy, nagle ktoś na Ciebie wpada ze swoim koszykiem.
          – Niech pan uważa! – krzyczysz i spoglądasz na twarz owego mężczyzny. Zamierasz.
          – Ja przepraszam. Nie chciałem... Marta?!
          – No masz. Jesteś ostatnią osobą, którą chciałabym teraz spotkać – Dlaczego sobie przeczysz? Przecież tak nie jest. Oj Wiśniewska, daleko tak nie zajdziesz.
          – Miło mi – uśmiecha się.
          – Swoją drogą... Po tej ilości, którą wczoraj wypiłeś, nieźle się trzymasz – dopiekasz mu. Taka już jesteś.
          – Ej! Ja wszystko pamiętam! – krzyczy, gdy już odchodzisz.
          Parskasz pod nosem, wykładasz wszystkie zakupy na taśmę, płacisz 49,99 i wychodzisz ze sklepu. Idąc w stronę domu analizujesz paragon, który wręczyła Ci kasjerka.
          Nagle spod Twoich nóg wyrasta czarne, sportowe Audi, co skutkuje u Ciebie małym zawałem serca.
          – Żałuj, że nie widziałaś swojej miny – śmieje się kierowca, który właśnie spuścił szybę, by z Tobą porozmawiać.
          – Bardzo śmieszne – odpowiadasz, ignorując samochód, który jedzie koło Ciebie.
          – Wsiadaj, podwiozę cię.
          – Nie potrzebuję twojej pomocy.
          I idziesz dalej. Ku Twojemu zdziwieniu, auto przyśpiesza i zatrzymuje się parę metrów dalej. Wysiada z niego kierowca - dobrze zbudowany mężczyzna. To ten mężczyzna, który był w klubie. To ten, który wpadł na Ciebie w sklepie. To ten, który cholernie Ci się podoba. To ten, któremu nie możesz się oprzeć, a mimo to, udajesz niedostępną.
          – Wsiadaj. Jest zimno. Jesteś zmarznięta, w dodatku cała biała od śniegu. Chyba nie chcesz być chora – posyłasz mu groźne spojrzenie – Nie daj się prosić – nalega, pochylając się nad Tobą i patrząc w Twoje niebieskie oczy.
          Ulegasz.
          Mężczyzna bierze od Ciebie reklamówki, kładzie je na tylnym siedzeniu i otwiera Ci drzwi. Twoje ciało ulega w sekundowym bezruchu. Kłócisz się sama ze sobą. Wsiąść, czy nie wsiąść?
          Wsiadasz.
          Oddychasz ciężko, gdy siatkarz okrąża swój samochód, by zając miejsce kierowcy. Masz uczucie, że bicie Twojego serca jest słyszalne z odległości jednego kilometra, co skutkuje u Ciebie lekkim zażenowaniem.
          – Może mi powiesz, gdzie mam jechać? – jakby czytał Ci w myślach.
          – Tutaj w lewo, potem w prawo i drugi dom z kolei.
          I znowu ta wkurwiająca cisza. Chcesz coś powiedzieć, ale boisz się, że wyjdziesz na debilkę, więc milczysz.
          – Odpowiesz mi na jedno pytanie?
          – Zależy na jakie – cieszysz się, że to on przerwał to milczenie.
          – Dlaczego udajesz taką niedostępną?
          Prychasz lekkim śmiechem i głowę znów odwracasz do szyby. W odbiciu widzisz, jak kierowca przygląda Ci się. Na szczęście jesteście już bardzo blisko Twojego domu.
          – Wejdziesz? Chyba wypada podziękować – mówisz, otwierając drzwi.
          – A odpowiesz mi na pytanie? – uśmiecha się cwaniacko.
          – Nie to nie, twoja strata.
          Wysiadasz. Otwierasz tylne drzwi, bierzesz swoje zakupy i idziesz w stronę furtki. Gdy wyciągasz klucze, słyszysz za sobą "Czekaj", a potem dźwięk, sygnalizujący zamknięcie pojazdu. Na chwile przystajesz i uśmiechasz się sama do siebie. Artur podbiega do Ciebie i bierze zakupy. Tak, jak to na geltelmena przystało. Otwierasz bramkę, przepuszczasz chłopaka i udajesz się w stronę drzwi. Odkluczasz je i wchodzisz do mieszkania.
          – Rozgość się. Kawy, herbaty? – pytasz, zdejmując płaszcz.
          – Masz sok? – pyta, stawiając siatki przed wejściem do kuchni.
          – Pomarańczowy?
          – Może być.
          Ty udajesz się do kuchni, siatkarz do salonu. Bierzesz szklanki, nalewasz soku i idziesz do pokoju.
          – Opowiedz mi coś o sobie – mówi.
          – Moje życie jest nudne. Nie ma co opowiadać – cholernie bałaś się tego pytania.
          – Ale zastanawia mnie jeden fakt – upija łyk napoju i przygląda Ci się.
          – Taak? Jaki?
          – Widzę, że Ci się powodzi. Jesteś piękną, młodą kobietą, która mogłaby mieć każdego. Ale... Dlaczego jesteś dziwką?

____

Mam dość.

sobota, 19 września 2015

Jeden

          Schodzisz ze sceny. Pierwszy taniec gotowy. Od Twoich koleżanek dowiadujesz się, że ten mężczyzna obchodzi dzisiaj urodziny. Chcesz go poznać mimo wszystko. Chcesz, żeby był Twój. Tylko Twój.
          Wychodzisz z zaplecza i idziesz na sale. Podchodzisz do baru ciągle szukając go wzrokiem. Zamawiasz szklankę coli i ktoś nagle siada koło Ciebie.
          – Byłaś zajebista – mówi i przeszywa Cię wzrokiem – Nigdy nie widziałem lepszej tancerki – schlebia Ci, ale nic sobie z tego nie robisz. Słyszałaś już to wielokrotnie.
          – Wiesz co? Znam takich jak ty. Chcesz, abym teraz ci podziękowała, wtedy postawisz mi drinka. Będziemy rozmawiać, wtedy przed moją twarzą pojawi się kolejny i kolejny. W końcu się upiję, a ty mnie zawieziesz do siebie. Rano obudzę się z bolącą głową, bez żadnego pojęcia gdzie jestem – jego twarz jest bardzo zdziwiona, ale słucha dalej. Nie przerywa Ci – No i najważniejsze... będę już bez pracy. Nie mój drogi. Pracuję.
          Klepiesz go w policzek i odchodzisz. Znowu idziesz do przebieralni i ubierasz skąpy strój. Wychodzisz na scenę. Dajesz z siebie wszystko. Wiesz, że przygląda Ci się. Wiesz, że obserwuje i próbuje zapamiętać każdy, najmniejszy ruch Twojego ciała. Dzięki temu, jesteś dokładniejsza w każdej części Twojej choreografii. Chcesz być bez błędna.
          Gdy odwracasz się tyłem do widowni, widzisz swojego szefa obserwującego Cię z zaplecza. Przygląda Ci się, jak reszta na sali. Lubisz go. Nie należy do innych szefów z tej branży. Można powiedzieć, że jest Twoim przyjacielem. Wiesz, że jak będziesz miała jakikolwiek problem, możesz się do niego zwrócić bez żadnego problemu.
          Damian, bo tak ma na imię, ma 35 lat. Fakt, jest od Ciebie dużo starszy, ale nie przeszkadza wam to. Nie ma żony i chyba nigdy nie będzie jej miał. Przelotne romanse? Owszem, ale nigdy nic dłuższego.
Po skończonym występie, swoje kroki kierujesz w jego stronę.
          – No, Marta, byłaś fantastyczna! W tym miesiącu dostajesz premię.
          Przytulasz go i odchodzisz. Wychodzisz na dwór, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Na dworze panuje ziomb, ale nic Ci to nie robi. Siadasz na ławce i z kieszeni wyjmujesz jednego papierosa.
          – Nie pal – mówi wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Dzisiejszy... w sumie wczorajszy solenizant.
          – Nie rozkazuj mi – mówisz i gromisz go wzrokiem – Kim ty w ogóle jesteś? Przystawiasz się do mnie, jakbym była jakąś dziwką! Chcesz mnie zaliczyć i zniknąć? No tak, przecież wy wszyscy jesteście tacy sami.
          – Najpierw to chciałbym cię poznać – znasz parę godzin, rozmawiałaś raz, cholernie Ci się podoba, ale bardzo ciała Ci na nerwy. Nie tak się umawiałyśmy Marto, nie tak. – Trzymaj. Zadzwoń, jak będziesz miała czas.
          Mówi i odchodzi. A Ty stoisz jak ten ostatni słup soli. I nawet nie krzyczysz "Ty tępy chuju", jak to masz w zwyczaju.

          Wchodzisz do klubu, ciągle myśląc o tamtym mężczyźnie. Kartkę schowałaś do stanika. Dochodzi 4 nad ranem. Jeszcze godzina i wracasz do domu. Koledzy solenizanta są nadzwyczaj spokojni. Nie schlali się w trzy dupy.
          Lokal pomału pustoszeje. W tym momencie na sali jesteś tylko Ty i on. Podchodzi do Ciebie, gdy jesteś do niego tyłem. Łapie Cię za biodra. Wyczuwasz od niego dużą ilość alkoholu, ale nie masz siły go od siebie odepchnąć. Poza tym, jest Ci bardzo dobrze. Czujesz się swobodnie w jego ramionach. Podoba Ci się to. Mimo to,że na początku tak bardzo działał Ci na nerwy. Przez Twoje ciało przechodzi ciepły, przyjemny dreszcz.
          – Powiesz mi w końcu jak masz na imię? – pyta się po chwili – Powiesz mi jak na imię masz maleńka? Nic nie pamiętam, a głowa mi pęka. Proszę bejbe zdradź mi ten sekret, ale najpierw...
          – Hola, hola! – przerywasz, znając dalszą cześć tej piosenki – Zazwyczaj to mężczyzna pierwszy się przedstawia.
          – No tak. Gdzie moje maniery? Wybacz. Szalpuk. Artur Szalpuk. – kojarzysz to nazwisko, ale nie masz pojęcia skąd. – Teraz twoja kolej, piękna – szepce Ci do ucha, przygryzając Twój płatek ucha.
          – Ja? Yyy... – jąkasz się. Nie wiesz czemu. Po prostu zamarłaś – Marta Wiśniewska.
          – Pięknie Marto. Będę czekać na twój telefon.
          I odchodzi.

piątek, 11 września 2015

Prolog

          Wchodzisz do klubu. Twoja zmiana zaczyna się o 23. Na zegarku widnieje godzina 23.50. Masz 10 minut. Udajesz się do przebieralni. Ubierasz swój strój i wychodzisz na scenę. Patrzysz w jego stronę. Widzi Cię i również się w Ciebie wpatruje. Chcesz mu pokazać, że to Ty tu rządzisz. Z każdym ruchem stajesz się pewniejsza. Chcesz mu zaimponować i chyba Ci się udało, Marto.
__________
Zaczynamy! Trochę z poślizgiem, ale lepiej późno niż wcale :D

wtorek, 28 lipca 2015

Powitanie

Witam Was bardzo serdecznie! 
Pomysł na to opowiadanie przerodził mi się bardzo,
bardzo dawno. Ponad rok temu.
Tak to sobie leżało w jednym z zeszytów, ale postanowiłam
przerzucić to wszystko na komputer.
Chowam w jakiś katalogach, żeby rodzice tego nie odkryli.
Żyć by mi nie dali.
Zacznę publikować, jak będę miała wszystko napisane.
Na razie 5 części + epilog.
Zapraszam jakoś w połowie sierpnia. Myślę, że
wtedy będzie już wszystko w moim kochanym komputerze :D
Na razie zostawiam Was z bohaterami.
Do zobaczenia wkrótce!

Bohaterowie

 Marta Wiśniewska
Lat 20. Pogubiona dziewczyna,
pragnąca szczęścia




Artur Szalpuk
Lat 20. Siatkarz. Chce odnaleźć swoje
miejsce na ziemi. Czy to się uda?


I inni:
  • Zespół Cerradu Radom
  • Reprezentacja Polski
  • Poniekąd Reprezentacja Rosji.